Historia destylarni Glenrothes jest arcyciekawa. Na początku lat 70-tych XIX wieku powstały plany jej budowy, jednak zanim finalny projekt ujrzał światło dzienne, Anglię, a raczej jej system bankowy, dopadł wielki kryzys.

Szansa na sfinansowanie destylarni z pewnością oddaliłaby się na długie lata, gdyby nie "o ironio" pomoc lokalnego kościoła prezbiteriańskiego i kwota 600 funtów, którą udało się zebrać na ratowanie przedsięwzięcia. Pożary destylarni na przełomie XIX i XX wieku dewastują ją. Jeden z nich, spowodowany przez pracownika destylarni, który niechcący przewrócił świeczkę podczas naprawy beczek, niszczy niemalże cały zapas dojrzewającego w magazynie alkoholu. Całe miasteczko przybywa nie tyle z pomocą, co z przeróżnymi pojemnikami, aby napełnić je spływającą ulicami miasta Rothes whisky. Według naocznych świadków, następnego dnia można było zauważyć na okolicznych polach krowy, mające kłopot z utrzymaniem równowagi. W latach wielkiej prosperity dla branży whisky, destylarnia rozbudowuje się, zwiększając liczbę alembików z czterech do sześciu. I oczywiście nie można w takim działaniu dopatrzeć się czegoś niezrozumiałego.

Pełny artykuł dostępny na www.whiskylivewarsaw.com w dziale ekspert radzi.
www.whiskylivewarsaw.com/nowy-rozdzial/

Podziel się